„Niewinni i ja” to utwór, który stał się hymnem narkomanów… Rysiu śpiewa tam o błędnym kole, które zatacza każdy kto ćpa.. idzie po działkę, i chociaż wmawia sobie że nie weźmie, po spotkaniu dilera i tak wie, że to świństwo zwycięży… Ten utwór jest dziełem, ze świetną, ostrą partią gitary, a potem przemienia się w słodką balladę.. jakby po przebudzeniu…
W deszczowy dzień ulicą szedł,
Spotkałem go – cholerny pech.
To był Niewinny i taką minę miał,
Teraz już wiem, że los tak chciał.
Rozmowa krótka – jeden gest,
Wiedziałem już, że towar pewny jest.
Ogarnął mnie szaleństwa duch.
I już Niewinnych, Niewinnych było dwóch.
Do bramy, bo pada deszcz,
Gdy zaćpiesz przejdzie dreszcz.
I wróci, wróci ten sam fart,
I pęknie Twój wrogi świat,
I znów przed życiem, przed życiem
Pęknie strach, Twój strach, Twój strach,
Który Ciebie zmusza, aby ćpać!
Mama powiedziała mi, że każdy ma swojego Anioła.
Każdy ma, i będzie go miał, swojego Anioła.
A potem odeszła… – „Gdzie byłeś, gdy płakał Bóg?!
Poszedłeś w słońcu, kiedy przestało padać”
A po Niewinnych zostało tylko,
Zostało tylko wspomnienie…
W deszczowy dzień…